piątek, 22 stycznia 2016

Kochasz? To Pisz!

Hej, hej! 
Wiem dawno mnie nie było... I tak naprawdę nie miałam już motywacji, żeby pisać tego bloga. Straciłam najmniejsze chęci do tworzenia bloga i przerzuciłam się na pisanie opowiadań. Nie wiem czemu, ale blog poszedł w odstawkę i nie wiem kiedy, i czy w ogóle wrócę do pisania bloga regularnie, ale mam dla was niespodziankę z Internetu do końca nie znikam. Wszelkie moje portale społecznościowe macie z boku, więc wystarczy tam kliknąć, żeby śledzić mnie na bieżąco z instagramem czy askiem. Do tego możecie znaleźć mnie tutaj: >Fanpage<, który promuje projekt społeczny, który prowadzę wraz z kilkoma dziewczynami. Niespodzianką dla was jest to, że bezpośrednio możecie wziąć w nim udział. Między innymi w taki sposób, że właśnie te wasze opowiadania do szufladki możecie pokazać światu. Oczywiście więcej szczegółów możecie dowiedzieć się na >Facebook'u< oraz >blogu<
Jeżeli zdecydujecie się wziąć udział możecie wysłać nam swoje opowiadania na >e-mail<
Pozdrawiam i zapraszam do udziału W' :) 

sobota, 11 lipca 2015

Co się działo?

Dzień dobry... a może już Dobry Wieczór? 
Jak miło wrócić na bloggera, po tak długiej przerwie. Mijały dni, tygodnie, miesiące... Ostatni post był jakoś w styczniu(?). Można mnie zgonić za takie zaniedbanie bloga, bo naprawdę tak było. Wyrzuty sumienia męczyły mnie bardzo. Wielokrotnie starałam wrócić na bloga, bo mi na nim bardzo zależy...Ale. Właśnie,było pewne "ale". Tym "ale" okazała się szkoła i natłok zajęć z nią związane, w szkole byłam czasami nawet w soboty. Od poniedziałku do piątku siedziałam w szkole i jak przystało na grzeczną uczennice, uczyłam się i odkrywałam świat wiedzy. Wszystko inne poszło w odstawkę: hobby, znajomi, no i oczywiście blog. Wydawało mi się, że znajdę czas jak tylko skończy się gonienie z materiałem przed egzaminami. Egzaminy miały zakończyć mój brak czasu, ale nie. Znowu rozczarowanie... Po egzaminach wyjechałam na tydzień do Włoch
(Koloseum :))
miałam o tym napisać, ale nie było czasu... Zaczęły się przygotowania do Balu Gimnazjalnego... Ciągłe próby przedstawień i poloneza... Ale też nie zabrakło nauki, bo materiał trzeba było skończyć. Potem było z górki... Bal, na który oczywiście się spóźniłam, bo jak to mogło być bez stresu i spóźnienia? Za co następnego dnia dostałam niezłą reprymendę od wychowawczyni, ale żeby wyglądać jak księżniczka, warto było się poświęcić. A potem zanim się obejrzałam był 25 czerwca, kiedy to na ostatniej próbie poloneza porządnie obiłam sobie kostkę (uhh... głupia ławka)... następnego dnia niestety musiałam zatańczyć poloneza i chyba nie było widać, że kuśtykałam, bo dostałam gratulacje nawet od nauczycielki za to, że dałam radę... Potem przyszła pora rozstania z dawną szkołą, nie zabrakło łez i buntu, że my nigdzie nie idziemy. :D
A co dalej? Pełno strachu związanych z rekrutacją do szkół... Moje świadectwo nie było jakieś idealne, ale egzamin za to poszedł wyjątkowo dobrze..
W pierwszych listach dostałam się do klasy humanistycznej, ale to nie było to o czym marzyłam. Do klasy o której marzyłam brakowało mi nie wiele bo byłam na liście rezerwowej, co za tym idzie... przy ogłoszeniu ostatecznych list mogłam skakać z radości! Jestem w klasie E czyli matematyczno-fizycznej i jestem z siebie naprawdę dumna, bo nie wierzyłam w to przez kilka dni!
Przez cudowną pogodę na dworze nie miałam czasu nawet siąść do komputera, wychodziłam rano- wracałam wieczorami, na reszcie miałam czas, żeby posiedzieć ze znajomymi. Świętować z przyjaciółką dostanie się do naszych wymarzonych szkół.
Akurat kiedy plany się skończyły na dworze zaczęło robić się chłodniej, a dzisiejsza pogoda była tak przytłaczająca, że na reszcie mogłam usiąść i spisać co się działo, że zniknęłam na tyle czasu z Internetowego świata.
A właśnie i jeszcze zmieniłam troszeczkę kolor włosów i jestem z nich naprawdę zadowolona:
Długości nie zmieniała, a włosy mają ombre, chociaż szczerze mogę powiedzieć, że moje włosy są tak ciemne, że kiepsko oddawały kolor przy rozjaśnianiu, ale po 50 minutach się udało :) 

To chyba tyle, jeżeli chodzi o to co się zmieniło... 

I jest pytanie do Was: Chcielibyście przeczytać o mojej wycieczce do Włoch i zobaczyć więcej zdjęć z tego jakże pięknego miejsca? :) 

Liczę, że szybko znowu napiszę 
Całuję W. :* 

sobota, 17 stycznia 2015

#zimowewyzwanie czyli zimowe foto wyzwanie

Witam Was w pierwszym poście w nowym roku... 
Tak wiem potrzebny mi porządna reprymenda... 
Ale jestem! Dziś przychodzę z Zimowym Wyzwaniem od >Rudej<, szczegóły macie >Tu<. Natomiast moje poczynania z wyzwaniem można było obserwować na moim >instagramie<
A dziś pokażę jak to się zaczęło u mnie, oczywiście od przeczytania posta na blogu, a potem na mojej tapecie ukazały się tematy wyzwania.
I to był najlepszy pomysł! Pamiętałam o wyzwaniu i o tym jakich zdjęć jeszcze nie zrobiłam! 
                                            PRZED:                                                   PO: 
Jak widać zdjęcia zrobiłam wszystkie! 30 sztuk, a nawet więcej, ale tylko najładniejsze trafiły na Instagram. 

A teraz przypomnijmy sobie jak to było, czyli wszystkie zdjęcia z wyzwania na moim blogu! Moja trzydziestka, na której jest wszystko: ja, przyjaciółka, krajobrazy, moje zwierzaki i wiele innych.: 

1. W oknie

2. Kubek

3. Płomień 

4. Blisko

5. Na okrągło

6. W bieli 

7. Jak słodko 

8. Tylko zimą 

9. Kształty 

10. Przy Tobie

11. Autoportret 

12. Cicho-sza

13. Błysk 

14. Na talerzu (właściwie to w misce, ale cii)

15. Płatek 

16. Przytulnie

17. W drodze 

18. Poczuj 

19. Bez pośpiechu  

20. Przyjemność 

21. Detal

22. Odświętnie

23. czerwienie 

24. Do twarzy 

25. Choinka 

26. Na zewnątrz 

27. Skupienie 

28. Ludzie 

29. Ślady

30. Drobne przyjemności 
Tak prezentuje się moja 30! Mam nadzieję, że któreś przypadły wam do gustu :)  Bo do teraz nie wierzę, że udało mi się zrobić całą 30, a wczoraj jak wrzucałam ostatnie zdjęcie, było mi nawet trochę smutno, że to już koniec. 

 Do kolejnego W. :*

piątek, 26 grudnia 2014

Święta... ŚWIĘTA! i po świętach...

Tegoroczne święta właśnie dobiegają końca, a ja zawinięta w miękki koc i w mojej piżamce z kubkiem gorącego kakao powracam do wirtualnego świata... (Razem z paterą ciast obok, ale cii... nie jem, przecież przy laptopie). 
Ten czas wolny przed świętami spędziłam na lepieniu pierogów, wyjadaniu cichaczem kapusty z garnka tak, żeby babcia nie zobaczyła oraz na pieczeniu ciast razem z ciocią. A klimatu świąt i tak nie było, bo za oknem w Wigilie widziałam... SŁOŃCE. Wielkie grzejące ziemię słońce, nic nie mające wspólnego ze świętami.
A śnieg się pojawił i owszem. Wczoraj, w ilościach... minimalnych, a szkoda, bo już chciałabym ulepić bałwana, takiego dużeeegooo z młodszą siostrą, budować forty i rzucać się śnieżkami. Jak za dawnych lat. 
A najlepszym żartem tegorocznych świąt było: "tylko nie wpadnij w tą zaspę na podjeździe!". 
Ważne, że klimat był przy wigilijnym stole i w uśmiechach, każdej osoby. 
Czekam na kolejne święta licząc, że będzie śnieg, bo trochę smutne, że go nie ma... 
Ale oby na Wielkanoc nie było śniegu, bo wtedy to dopiero będzie, że Matka Natura pomyliła miesiące i święta. 

Pisząc ten post tak się rozmarzyłam, że przypomniały mi się święta, kiedy to ja byłam malutka, zaspy śniegu za oknem i ta radość z prezentów spod choinki, bo nawet jeżeli to była najmniejszy prezent, to i tak potem miałam radość przez całe święta... 

Do kolejnego W. :* 

piątek, 19 grudnia 2014

"Dzień dobry, kocham Cię!"

Po wtorkowym seansie (18 listopada) "Bogowie", udałam się na czwartkowy seans (20 listopada) "Dzień dobry, kocham Cię", następny świetny POLSKI film. Tym razem komedia romantyczna :)



A co się stanie jak kobieta przypadkiem wpadnie na swojego wymarzonego partnera?
Mężczyzna przypadkiem wpada do fontanny.
Jest lekarzem.
Na dodatek przystojnym.
Kobieta pomaga mu wyjść.
Ona pracuje w wielkiej korporacji.
I wtedy zaczyna się ich historia... W życiu dziewczyny pojawia się inny chłopak, a przystojny Lekarz gubi jej numer telefonu, wraz z kolegą chodzi po mieszkaniach w pewnym budynku, gdzie mieszka filmowa Basia, ale nie mogą jej znaleźć... A Basia w tym czasie spotyka się z drugim przystojnym facetem, który w ciągu miesiąca musi ją poślubić, bo inaczej straci pieniądze, które dostawał od ojca... Biedna Basia próbuje odszukać Szymona, ale nie mogą wpaść na siebie... Do świata Szymona wraca była dziewczyna, a On dalej bezskutecznie szuka Basi! 
Spotykają się, kiedy to do narzeczonego już wtedy Basi, podczas ślubu przybiega jego partner, którego zagrał Maciek Musiała. I jak to bywa w komediach romantycznych "I żyli długo i szczęśliwie". 

W wielkim skrócie to tyle, ale żeby się w tym połapać, trzeba obejrzeć :) 

A Wy oglądaliście? Widzieliście? Macie zamiar obejrzeć? 

Do kolejnego W. :* 





środa, 3 grudnia 2014

"buntownik, który rzucił wyzwanie naturze"

A mowa o... profesorze Relidze, który rzucił wyzwanie naturze, władze, a przede wszystkim ludzkiemu rozumowi.
 
Na film "Bogowie" wybrałam się wraz z przyjaciółką 18 listopada 2014 roku i piszę o nim dopiero teraz, ponieważ przez tak długi czas nie mogłam wyjść z wrażenia. Mimo że to Polski film, jest jednym z najlepszych widzianych przeze mnie. I wskoczył na pierwsze miejsce mojego top 10 polskich filmów... a za raz po nim jest film "Dzień dobry, kocham Cię"- ale o nim w następnym razem ;)
"Bogowie" tytuł tak nie zrozumiały, a tak wiele znaczący... Film oparty na faktach życia kardiochirurga Zbigniewa Religi, który jako pierwszy przeprowadził przeszczep serca.
W filmie pokazane jest życie prywatne życie Religi, a także jego droga do sławy jakiej osiągnął.
 
Film zaczyna się od korytarza i kroków w jednej ze szpitalnych kostnic w Warszawie.
I wtedy po raz pierwszy pojawia się Tomasz Kot, który odegrał rolę Religi.
W jednej z początkowych scen, Profesor dostaje ofertę własnej kliniki Kardiochirurgicznej w Zabrzu... Nie podejmuje decyzji od razu, po weekendzie spędzonym z żoną nad jeziorem postanawia, że przyjmie propozycję i wtedy zaczyna się fabuła filmu, która staje się tak dynamiczna, że nie mam pojęcia kiedy minęły te prawie dwie godziny czasu:
Budynek szpitalny w rozsypce,
Szukanie dofinansowania,
Pieniądze na sprzęt,
Odwołanie dofinansowania,
Komornik w klinice,
Dostanie pieniędzy,
Przeszczepy,
Śmierć.
A to tylko niektóre wątki... I te mieszane uczucia:
Radość,
Smutek,
Zaskoczenie,
Obrzydzenie.
To było tak jakby przez te dwie godziny na tym "dużym" ekranie cały czas się działo... Co chwila zmiana akcji i emocji.
Lata RPL-u w Polsce także zostały pokazane w tym filmie, szklanki z kawą sypaną...
Jestem po prostu zakochana w tym filmie...
I ten język Profesora, czasami prosty, a czasami nie właściwy dla młodych uszu.
I problemy Religi między innymi alkoholizm, czy długotrwała rozłąka z żoną...
Ale słowa nie są w stanie opisać tego co się czuło widząc to, co teraz jest w Polsce, co kiedyś człowiekowi nawet się nie śniło.
 
TO TRZEBA ZOBACZYĆ...
świetny film do podbudowania wartości naszego kraju...
 
W opuszczenie w ciszy sali kinowej... bez słowa tylko szum zakładanych kurtek, takie wrażenie zrobił na ludziach ten film.
 
 
Do kolejnego W.
 
 


sobota, 1 listopada 2014

"Śpieszmy się kochać ludzi"

Czas rozmyślania, kiedy stajemy nad grobem ukochanej osoby i zastanawiamy się, dlaczego tak szybko nas opuściły. Dlaczego nie spędzaliśmy z nim więcej czasu. I nie powiedzieliśmy tego co mogliśmy. Słowa ks. Twardowskiego są świetnym mottem do rozmyślania podczas Wszystkich Świętych. Kiedy chodzimy po cmentarzy. 
W mojej głowie zawsze pierwszego listopada pojawia się cytat "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą"... Szczególnie przy grobach młodych osób. Nie dążą poznać świata i osiągnąć swoich celi.
Czasami ludzie odchodzą na "własną rękę" popełniają samobójstwa, zabijają innych ludzi, nie pozwalają wziąć pierwszego oddechu swoim dzieciom, kiedy chcą aborcji. To smutny temat, a temat śmierci jest każdemu bliższy albo dalszy.
Co roku odwiedzamy dziadków, pradziadków... byłą Panią, czy też znajomych którzy odeszli za wcześnie. Czy tylko mi się wydaje, że śmierć czeka na każdym rogu, żeby zaatakować i zabrać to co należy do NAS i MY o tym decydujemy. Czasami wystarczy trochę rozwagi, żeby przedłużyć swój żywot na planecie Ziemi. Tak mało wystarczy, żeby bliscy nie płakali i nie myśleli tego co Ty odwiedzając ich groby. Ten weekend to odpowiedni czas na takie przemyślenia...
Pomyśl...

I przepraszam za tak krótki post...
Do kolejnego W.