piątek, 3 października 2014

Typowy piątek Werciakowatej

Według wszystkich piątek to najlepszy dzień tygodnia, bo początek weekendu, bo następnego dnia nie będzie trzeba wstać do szkoły/pracy. Dobra, przyznam się ja też się cieszę z piątków, ale kiedy stanęłam na swoim miejscu i popatrzyłam na to co się dzieje zauważyłam, że mamy już październik. Nie mam pojęcia kiedy to zleciało, cztery tygodnie września są już za nami, a ja dalej mam wrażenie, że dopiero co zaczynałam pierwszą klasę gimnazjum, gubiłam się w klasach, gdzie jest która.
Że to ja bałam się jak ognia daty 3 październik zwany u mnie w szkole dniem gimnazjalisty. 
Z uśmiechem patrzyłam na to jak "koty" biegają z mlekiem, czy jedzą kisiel, wpadłam w zamyślenie, że nie tak dawno to ja tam stałam, a moi znajomi z klasy rozwiązywali zadania matematyczne...  To był czas niezwykły... Ehh... nie o tym miało być...
Ale... 
Właśnie zawsze jest to "ALE" kiedy popatrzyłam na swoje życie zauważyłam, że mój piątek jest tak zalatanym dniem, że nie mam czasu nawet jeść obiadu, szczególnie jeżeli jest to październik. 
Dzisiejszy piątek, był... krótki? zalatany? 
Lekcje do 14:20, ktoś powie, że "I Ty narzekasz?", a ja powiem... "Super no... Tylko, że zamień się miejscami"... Moja klasa owszem skończyła o 14:20, ale ja jako iż należę do kółka teatralnego i szykujemy przedstawienie, na kółku siedziałam do 15:10, a potem resztę czasu, aż do 16 spędziłam na dodatkowych zajęciach z historii, ponieważ jak ktoś czytał moje cele, wie że szykuję się do olimpiady. Kiedy wracam do domu mam godzinę na zjedzenie czegoś, znalezienie różańca, który jak zwykle zniknął ze swojego miejsca i lecę do kościoła, na różaniec i pierwszy piątek. 
Kiedy wracam do domu jest godzina 19:30, super, ale ktoś czeka na mojego posta na historii (prawda, że czekacie?). A rodzice liczą na to, że posprzątam pokój. Okazuje się, że lakier z moich paznokci zaczyna się zdzierać, więc trzeba je zmyć... 
Oj... w między czasie dostaję kilka wiadomości od koleżanek, na które chętnie odpisuję... 
A teraz okazało się jeszcze, że jedziemy do cioci...
Więc żegnam się z Wami! Udanego weekendu :) 

A właśnie! Znacie może bloga jest-rudo? Autorka organizuje właśnie kreatywne wyzwanie fotograficzne :) Ja biorę udział i moje zmagania możecie śledzić na >TU<,a szczegóły macie >TU<

Komentujcie i obserwujcie, bo to motywuje :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz